Rano obudził mnie zapach
śniadania(nie pamiętam dokładnie co to było). Popatrzyłem na zegarek było wpół
do siódmej, więc pomyślałem, że nie zaszkodzi pospać jeszcze pół godziny.
Nastawiłem budzik w telefonie na siódmą i przysnąłem. Kiedy zadzwonił,
postanowiłem wstać, iść zjeść śniadanie i te takie tam poranne pierdółki, które
do najciekawszych nie należą. Dziś miałem iść do szkoły, bo w piątki ma kółko z
angielskiego o siódmej, które przygotowuje do egzaminów klasy trzecie. Na stole
był talerzyk z tostami i karteczka: „Smacznego! J”, która momentalnie
wywołała uśmiech na mojej twarzy. Potem wyjąłem z szafy czarne rurki i koszulkę
z Megadeth(moją ulubioną), w które się ubrałem. Wziąłem plecak i wyszedłem .
Miałem kwadrans, żeby zdążyć, a do szkoły trochę daleko, więc przyspieszyłem
krok. Wtem ktoś mnie zaczepił:
-Cześć!- To była Magda.
Postanowiliśmy pójść razem do szkoły. Okazało się, że Magda mieszka tylko trzy
bloki dalej ode mnie i tak szliśmy rozmawiając o różnych rzeczach. To był
pierwszy raz, od paru miesięcy, kiedy mogłem porozmawiać szczerze z dziewczyną,
bo Betty do osób dostosowujących się do praw nie należała.
-Może się pierwszy raz nie spóźnię
na lekcje, skoro idę z tobą.-zażartowała.
-A tak naprawdę, to dlaczego się
spóźniasz?- Spytałem
-Chyba za późno wstaję, jak i idę.
Mój wujek mówi, że mnie o coś prosić nie warto, bo zanim się do tego zabiorę to
minie odrobinkę czasu. Odrobinkę znaczy dużo.
-Też tak czasami
mam.-Odpowiedziałem- Masz chłopaka?
-Nie! No coś ty. Każdy ode mnie
ucieka. Dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia!- Trochę zdziwiona moim pytaniem
dodała- A czemu pytasz?
-A tak, żeby wiedzieć.
-Ty to pewnie masz kogoś co?-
Spytała i szturchnęła mnie. Zarumieniłem się.
-Miałem, ale wyjechałem z Anglii, a
ona znalazła sobie kogoś innego.
-Ja bym tak nie
zrobiła.-Stwierdziła.
-Naprawdę?- Przytaknęła.- A czemu
tak mówisz.
-Większość dziewczyn ze szkoły
marzy, żebyś zaprosił je na dzisiejszą dyskotekę
-Czy „większość dziewczyn” to też
Mariolka?
-Tak. Wiem ona jest upierdliwa!
-Coś o mnie mówiła?
-Żartujesz sobie? W szatni
dziewczyn cały czas o tobie nawijają!- Przyznam się, ze mnie to zszokowało!
-Jak o mnie? O czym tu gadać?
-Na przykład o tym jaki jesteś
słodki. Ja bym powiedziała raczej, że masz zaczebisty gust co do muzyki!
-Słuchasz Megadeth?
-Jak można nie słuchać Megadeth?
Zastanów się! Czego mam słuchać Biebera? To nie mój gust.- Powiedziała i
uśmiechnęła się, odwzajemniłem go.
Rozmowa się ciągnęła, aż wreszcie
doszliśmy do szkoły. Na szczęście nie spóźniliśmy się. Pierwsza była Chemia.
Opowiadałem Maćkowi o moich porannych pogaduszkach z Magdą. Nie uwierzył, że
jest taka fajna. Jak mu powiedziałem, że słucha metalu: prawie spadł z krzesła.
Jak mu powiedziałem, ze ja słucham metalu: oblał sobie spodnie czymś żrącym
materiał (na szczęście wylało się na kolana). Potem przez cały dzień musiał
chodzić w spodenkach od stroju do wychowania fizycznego. Myślę, że nie było mu
tak źle, bo stwierdził, że to jest jedyny dzień w roku kiedy nic go nie upija i
może odpocząć od niewygodnych rurek. „Noszę je tylko dlatego, że laski lecą na
gościach w rurkach.” Zastanawiam się czy Maciek kiedyś zmieni swoje poglądy do
dziewczyn, ale szansa na to jest jak jeden do stu, albo jeden do miliona( to
też zależy kiedy i jak mu odbija palma). Cały dzień nie widziałem się z Magdą.
Po lekcjach wróciłem do domu. Zrobiłem te wszystkie nudne rzeczy: odrobiłem
lekcje, zjadłem obiad, posprzątałem pokój. Potem wyjrzałem przez okno w moim
pokoju. Nie było nic ciekawego: mali chłopcy grali w piłkę, przez park
przechodziła grupka chłopaków( w moim wieku, albo starszych), a na ławce
siedziała jakaś dziewczyna z książką. Kiedy się przyjrzałem, dostrzegłem, ze to
Magda. W pośpiechu założyłem trampki i kurtkę. Mama spytała: „Co się tak
spieszysz?”, ale nie zdążyłem jej odpowiedzieć. Zbiegając po schodach
napotkałem sąsiadkę, która poprosiła mnie o pomoc we wnoszeniu zakupów( dodam,
ze mieszkała na ostatnim piętrze). Musiałem pomóc, bo nie wypadało odmówić, tak
„miłej” starszej pani, która zaraz by poleciała do mojej mamy, zakablowała, a
wieczorem miałbym w domu kazanie o kulturze, której mama uczyła mnie od małego.
Kiedy pomogłem mojej „ukochanej” sąsiadce, ponownie zbiegłem na dół. Tym razem
nikt mi nie przeszkodził, ale Magdy już nie było. W tamtej chwili zdenerwowałem
się okropnie: „Ona nie mogła tak szybko pójść! Nie mogła! No chyba, że
siedziała tu dłużej niż ją widziałem.” Wtedy ktoś krzyknął:
-Siema Al.!!!
Nie trudno zgadnąć kto to. Nawet
gdyby nic nie powiedział od razu poznałbym Maćka. Był ubrany w wiśniowe obcisłe
rurki, fioletową koszulę, czerwony krawat, kremowe pantofle i okulary lenonki.
Jego blond włosy przez chwile wydały mi się rude, ale to zapewne przez słońce.
Druga rzecz, która mnie zdziwiła to, to że szedł bez kurtki, ale to Maciek,
więc co tu się spodziewać.
- Wyglądasz jakbyś ubrał się po
ciemku. – Stwierdziłem.
- Lata 80 były szalone!- Stwierdził
i dodał- Teraz ty się musisz wystroić!
- O nie! Proszę cię! Nie chcę
wyglądać jak…- Namyśliłem się. – Dobra, nie wiem jak „to”
określić!
określić!
-Daj spokój i chodź!
Powiedział i mnie popchnął.
Stwierdziłem, że nie będzie, aż tak źle. Kiedy otworzyłem drzwi do domu,
powiedziałem mamie, że czekałem na kolegę. Potem przedstawiłem Maćka, mamie i
poszliśmy do mojego pokoju.
-Ok., teraz usiądź sobie wygodnie,
a ja ci coś wybiorę. – Posłuchałem go, mając nadzieję, że nie zrobi ze mnie
idioty. Po kilkunastu minutach wybrał cały komplet. Była to granatowa koszula i
zielone spodnie( co do butów: założyłem moje ulubione czarne trampki).
-TADAAAAAAA!!!- Krzyknął.
-Nie jest tak źle.
-No widzisz! Pamiętaj, że mnie się
trzeba zawsze słuchać!
-Yhyym. Dobra, o której jest ta
dyskoteka?
-Za pół godziny się zaczyna.
Postanowiłem pójść do mamy i
powiedzieć jej, że wychodzę( i, żeby się nie martwiła jak wyglądam, bo to lata
80, i, żeby nie bała się Maćka, bo on jest tak ubrany tylko tak na dzisiaj).
Przebrałem się (w całkiem nie idiotyczny) strój, kiedy mama gadała z Maćkiem.
Potem wyszliśmy, a droga zajęła nam około 15 minut. Kiedy byliśmy już na
miejscu postanowiłem poszukać Magdy, ale nigdzie jej nie było. Nagle podeszła
do mnie jakaś dziewczyna i zaczęła mi się podlizywać( co mi wcale nie imponowało).
-Lepiej odejdź!- odezwała się jakaś
inna. Na początku myślałem, że będą się bić, ale było inaczej. – Zostaw
chłopaka, bo się jeszcze zawstydzi. Z drugiej strony taki uczony nie będzie
zainteresowany takim tępym plastikiem… - Dziewczyna, która się podlizywała
odeszła mając focha na drugą.
-Dzięki- odpowiedziałem i zanim
skończyłem ten jeden krótki wyraz on odparła:
-Jestem Monika, a ta „laska” to
Kornelia.
-Aleksander.
-Wiem, wiem… Ja wszystko wiem.-
Uśmiechnęła się i dodała. – Nie bój się ja na ciebie nie lecę mam chłopaka.
Chodzi teraz do trzeciej, ja do drugiej, a ty do pierwszej z tego co pamiętam?
-Tak.- I dodałem. – Ona zawsze taka
jest?
-Nom. Jest zazdrosną „przyjaciółką”
Mariolki, nie wiem czy znasz. Kornelia zawsze chcę mieć wszystko co Mariolka.
Wtedy nadciągał Maciek, który
najwidoczniej dokonał zakupu precli i napoju gazowanego.
-Ja już idę, koleżanki czekają-
Odwróciła się i przybijając Maćkowi „żółwika” powiedziała – Siema Maciek!
-Siema! – Odpowiedział, a potem
zwrócił się do mnie – Precla?
-Nie dzięki.
-Szukasz kogoś? – Spytał i otworzył
napój gazowany.
-Nie nie szukam! – Kłamałem.
-Aha… - Podejrzliwym głosem,
przytaknął.
W tle grała muzyka i błyskały
kolorowe światła, a wśród nich tańczyli uczniowie, albo z partnerem, albo sami.
Niektórzy stali w kącie i rozmawiali. Jedynie Maciek stał wpatrzony oczami
słodkiego psiaka i się nie ruszał. Machnąłem mu przed nosem ręką raz czy dwa –
nie zadziałało. Szturchnąłem go – też, ani rusz. Aż w końcu krzyknąłem:
-Maciek!- Nadal stał w bezruchu.-
Maciek!
-CO?!- Podziałało.
-Na co się tak zapatrzyłeś? Stoisz
tak już parę minut!
-Eee… Na nic.– Też kłamał.- To już
się zagapić nie mogę?– Skrzyżowałem ręce i czekałem na odpowiedź.
-Eh.- Westchnął- Dobra powiem ci –
„Ha! Udało się!”– Widzisz tamtą dziewczynę?- Wskazał głową na dziewczynę w
ciemnych blond włosach, okularach lenonkach, podartym różowym topie, dżinsowej
kamizelce, szortach i czarnych szpilkach. Miała też namalowaną gwiazdę na oku.-
To KaWa, czyli Karolina. To na nią się tak zagapiłem.
-Zakochałeś się?
-Nie no.- Odparł zawstydzonym
głosem, który był inny niż codzienny wesoły i żartobliwy glos Maćka.- Chyba
nie… To znaczy, nie jestem pewien, ale i tak nie mam po co robić sobie szansy,
bo Karolina nigdy nie rozmawiała ze mną dłużej niż pięć sekund.
-A o czym w takim czasie można
rozmawiać. –Spytałem trochę zirytowany.
-„Cześć”, „Cześć”!- Przytaknąłem.
-Zaproś ją do tańca.
-ZWARIOWALEŚ?! Nigdy w życiu!
-To jak ty chcesz z nią być?
-No nie mam pojęcia, ale nas nic
nie łączy!
W tym samym czasie Mariolka wylała
„przez przypadek” sok winogronowy na KaWę. Od razu się domyślałem, ze za sobą
nie przepadają.
-Ups! Przepraszam nie chciałam. –
Odparła plastikowa Mariolka, szyderczym głosem, a jej dwie przyjaciółki(w tym
Kornelia) zachichotały.
-Licz się ze słowami.-
Odpowiedziała KaWa i wybiegła z Sali Gimnastycznej.
-Do dzieła Romeo!- Mrugnąłem do
Maćka i popchnąłem go w stronę drzwi, zanim zdążył powiedzieć „Zwariowałeś?!”,
ale i tak postanowiłem go szpiegować.
Maciek znalazł Karolinę na ławce
przed szkołą( ja ukryłem się za krzakiem). Najpierw rozmawiali o tym co się
przed chwilą stało, później temat rozciągnął się, no i znaleźli wspólną pasje:
taniec, a ja sam dowiedziałem się ciekawej rzeczy Maćku.
-Nie ładnie podsłuchiwać.- Szepnęła
Monika.- Nie widzisz, że Szalony Romantyk Maciej ma misję?- Zachichotała.
-Ty wiedziałaś o tym?- Spytałem
zdziwiony.
-Maciek to mój i mojego chłopaka,
bliski przyjaciel.-Uśmiechnęła się.- Dobra, ja idę, a ty obserwuj i jutro
powiedz jak mu poszło, bo mi pewnie nie powie.
Kiedy poszła, Maćkowi udało
zaprosić KaWę do kina( co było sporym osiągnięciem). Po jakiejś godzinie
śledzenia, Karolina stwierdziła, że musi już iść, a kiedy zniknęła:
wyprostowałem kości i podszedłem do Maćka, który mi dziękował. Wróciliśmy
obydwoje do swoich domów, po tym bardzo ciężkim dniu. Smutno mi było, że Magda
nie pojawiła się na imprezie i żałowałem, że nie wziąłem od niej numeru
telefonu. Cieszę, że Maciek był zadowolony z tego wieczoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz