Tit, tit, tit, tit…
“Zamknij się!” Budzik
zadzwonił, jak zawsze, o siódmej. Byłem niewyspany. Nie dziwiłem się. Trzeba
było pójść spać o ludzkiej porze. Nakryłem się kołdrą i próbowałem włączyć
drzemkę, ale tylko pogorszyłem sprawę, bo budzik spadł na podłogę i nadal
dzwonił. Musiałem wstać. Przejrzałem się w lustrze. Stwierdziłem, że wyglądam
jak zombie i poszedłem do kuchni. Moja mam smażyła naleśniki. Kiedy mnie
zobaczyła, podeszła do mnie, pocałowała
mnie w czoło, uśmiechnęła się i wróciła do smażenia. Usiadłem przy stole i
oparty o blat stołu próbowałem podrzemać trochę. Spałem, dopóki mama mnie nie
szturchnęła.
-Nie śpij. Jedz, bo ci
wystygnie. Smacznego.
-Dziękuje. A ty?
-Co ja?
-Ty nie jesz?
-Jem, jem. Tylko musze coś sprawdzić
i zaraz przyjdę.
Byłem ciekawy co mama
musiała sprawdzić więc, kiedy już weszła do swojej sypialni, po cichu,
podpatrzyłem co „sprawdza”. Na jej łóżku leżał album ze zdjęciami, wzięła go do
ręki i włożyła pod łóżko. „Jakie tam są zdjęcia?”- Pomyślałem. Zauważyłem, że
mama kieruje się w stronę drzwi, więc popędziłem do jadalni i zacząłem jeść
śniadanie.
-Już jestem!- Oznajmiła.- Co
to, apetytu nie masz?- Zatroskanym głosem spytała.
-Mam, tylko jestem zaspany.
Uśmiechnęła się. Jej uśmiech
był jak znak rozpoznawczy.
Kiedy skończyłem jeść,
poszedłem po torbę. Mama zaczęła się ubierać i powoli schodzić na dół.
Poszedłem do korytarza. Założyłem glany, kurtkę i szalik, wziąłem torbę na
ramię i zamknąłem drzwi od domu i
schodząc po schodach zacząłem pisać smsa do Betty:
„Cześć Skarbie! Już nie mogę
się doczekać kiedy przyjadę na ferie do Londynu. Nareszcie się z Tobą spotkam.
Kocham Cię!”
Schowałem telefon do
kieszeni i wsiadłem do samochodu. Czekałem na smsa od Betty, ale nie
odpisywała. Dojechaliśmy do szkoły. W tłumie uczniów zobaczyłem Maćka. Od razu
do niego podbiegłem.
-Maciek!- Krzyknąłem
zdyszany.
-Siema stary!- Ucieszył
się.- Ej, chodź no na słówko na chwilę.- Poszedłem za nim.- Zobacz. Widzisz
tamtą laskę?- Pokazał na blondynkę w szpilkach, która na twarzy miała pięć
centymetrów tapety.
-No widzę i co z nią?-
Spytałem, patrząc ze zdziwieniem na przyjaciela.
-Podobno się w tobie
zabujała!
-Słucham?- Krzyknąłem
oszołomiony.
-No mówię Ci! Chodź już na
polaka, a ja ci opowiem wszystko.- Zaczęliśmy iść, a ja słuchałem Macka z
wielką ciekawością.- No to było tak: Siedzę sobie wczoraj na kompie i gram w
Call Of Duty, to taka strzelanka, bo może nie wiesz…
-Takiego debila ze mnie nie
rób. Też w to czasem gram.
-O!!! Super, na którym
levelu jesteś?… A może wrócę do tematu… i przychodzi do mnie sms: „Ej Maciek opczaj!
Mariolka zabujała się w nowym!” Napisała mi ta… No jak jej tam… Zuzka! Ja jej
wtedy na to: „ Nie nowy tylko Aleksander, fajny jest, ale nie mówisz na serio?”
Ona: „ Mówię na serio :D God! Ktoś taki jak Mariolka nie a szans u takiego
chłopaka! Nawet ja bym nie miała!” Wtedy mnie zatkało i nie odpisałem jej nic,
a gdybym miał do ciebie numer, to wiedział byś już wczoraj!- Powiedział
wszystko na jednym wdechu, a na końcu się uśmiechnął.- Ocho! Plastiki na
trzeciej!- I mina mu zrzedła.- A teraz plan awaryjny, który wymyśliłem wczoraj…
-Jaki masz ten plan? Może
się przydać! Ja nie chcę z tą całą „Mariolką” gadać! Oh My God! Ale
paszczury!-(„paszczury” też mnie nauczył).
-Mój plan to…- Spojrzał na
„plastiki”( dzięki niemu poznałem nowe słowa!)- To.. WIAĆ!!!- Popchnął mnie w
tłum uczniów, aż wszyscy zaczęli się za nami oglądać.
-Po co my w ogóle
biegniemy?- Spytałem.
-Jak na plastiki, na tych
szpilach szybko biegają! Uwierz mi znam się na tym!
Dobiegliśmy do Sali numer
szesnaście, zdyszani i zmęczeni. Na szczęście „plastiki” nas nie dogoniły, bo
jednej z nich popsuły się loki i musiały szybko pomóc jej znowu zakręcić włosy
na lokówkę. Zauważyliśmy panią od Niemca. Maciek stwierdził:
-Będzie się działo…- Patrzył
przerażonym wzrokiem na wściekłą nauczycielkę:
-Wokulski! Idziesz ze mną!
Szarpnęła go za ramię i
zaprowadziła do pokoju nauczycielskiego. W tamtej chwili zastanawiałem się
tylko nad jedną rzeczą: Skąd one mają lokówkę? One pewnie całą łazienkę na
plecach noszą! Te cale „plastiki” ciekawiły mnie bardziej niż tutejsi
metalowcy. Moje myśli przerwało zderzenie z jakąś osobą:
-Przepraszam!- Oboje
krzyknęliśmy. To była Magda.
-Strasznie przepraszam!
Czasami nie patrzę na drogę i…
-Już dobrze. – Uspokoiłem ją
trochę.- To też trochę moja wina. Ja też nigdy nie patrzę gdzie idę.
Obydwoje siedzieliśmy na
podłodze i zbieraliśmy książki, aż w końcu wstałem i, jak na angielskiego
dżentelmena przystało, podałem jej rękę. Przedstawiliśmy się sobie i zaczęliśmy
rozmawiać. Ta rozmowa trwała może trzy minuty, aż tu nagle ktoś krzyczy do
mnie:
-Siema, znowu, Al! Ładnie
się pożegnaj z Madzią i pędzimy, bo ci muszę wszystko opowiedzieć!- Odeszliśmy
już od Magdy.
-Maciek! Zwariowałeś? I co
ty mi w ogóle chcesz powiedzieć?
-Cały przebieg zdarzeń z
pokoju nauczycielskiego!- Patrzyłem na niego jak na wariata, ale w końcu
powiedziałem krótko: „Dajesz!”
-No to było tak: Ciągnie
mnie do tego gabinetu, a ja się pytam: „O co chodzi?”, a ona na to: „Zobaczysz,
oj zobaczysz.” Wchodzimy do pokoju nauczycielskiego, a on cały w folii
bąbelkowej. Zaraz zapytasz czy to moja sprawka, otóż tak! Zrobiłem to razem z
paroma kolegami wczoraj w nocy, bo zawsze zostawiają otwarte okno na noc. Potem
była pogadanka o jakiś zasadach i… bla, bla,
bla. A potem kazali nam zostawać cały tydzień po lekcjach. Też mi kara!
I potem nas wypuścili.
-Ja bym się chyba nie
odważył zrobić coś takiego. Nie bałeś się, że mogą dać ci gorszą karę?
-Wcale! A ciebie nie kręcą
takie numery? Przecież po to jesteśmy młodzi, żeby się wybawić! Siedzieć i
przymulać to będziesz jak skończysz 60 lat, a nie teraz!
-Wiesz co? Masz rację! Chyba
muszę coś z sobą zrobić, bo wiesz…
Z mojej strony zapowiadało
się długie opowiadanie na temat mojego życia, ale przeszkodził mi dźwięk sms-a.
-Betty…- Powiedziałem, a
Maciek od razu chciał się dowiedzieć kto to jest Betty.- Moja
dziewczyna.-Odparłem jednocześnie czytając sms-a.- No tak oczywiście, lepiej
spędzać czas z tym palantem niż odpisać na smsa od swojego chłopaka prawda?
- Jakim palantem?- Maciek
przejął się chyba bardziej niż ja. Chwilami Maciek jest jak stara dewotka!
- Ben McAdams. Przystawia
się do niej od pierwszej klasy, a mnie krew zalewa kiedy go tylko widzę! Betty
myślała, że to słodko zabrzmi, poczekaj przeczytam ci! „Hi :* I spended all day
watching Bones with Ben. I’m so sorry Alex!” Bardzo słodko prawda???
-Oj już się tak nie
denerwuj. Dziewczyny takie są. Moja była zdradzała mnie z pięcioma facetami i
od tamtej pory nie chcę mieć dziewczyny, bo chcę się wyleczyć z tej
beznadziejnej miłości. Przyszła, zraniła, poszła. Z drugiej strony fajnie
byłoby mieć jakąkolwiek laskę… Może kiedyś! Teraz jestem wolny i szczęśliwy
-A, żebyś wiedział.-Stwierdziłem.-
Która godzina?
-14:52, a co?
-Muszę iść!
Biegnąc myślałem tylko o
tym, żeby zdążyć przed mamą która kończyła lekcje o 15:10. Dlaczego?
Interesował mnie ten album, który rano schowała pod łóżko. Po jakichś
dziesięciu minutach biegu, wreszcie wróciłem do domu. Byłem tak okropnie
zmęczony, że nie mogłem przekręcić klucza od drzwi, ale kiedy już mi się udało
rzuciłem plecak na ziemię i pobiegłem do sypialni mamy, szukając albumu pod
łóżkiem. Leżał na wierzchu, więc to nie było zbyt trudne. Usiadłem na łóżku i
otworzyłem go. Były tam zdjęcia moich rodziców. To znaczy tak przypuszczam, bo
mężczyzna na zdjęciach miał wyciętą twarz. Trochę mnie to załamało. Siedziałem
tak, rozmyślając o tym wszystkim, dobrych kilka minut, dopóki nie usłyszałem
otwierających się drzwi. Zerwałem się z łóżka i schowałem album tam gdzie go
znalazłem.
- Co robisz u mnie w
sypialni?- Zapytała mama.
-Yyyy… No ja… Ten. No…- Nie
wiedziałem co powiedzieć.- Szukałem…- Rozejrzałem się po pokoju.- Długopisu!
Tak, długopisu, bo mi się wypisał. Nie wiesz może gdzie mogę znaleźć?
-Jak dobrze pamiętam w
pokoju masz taki zielony pojemnik na długopisy, więc czemu szukasz go właśnie
tu?
-A no tak! Hehe, ale jestem
idiotą. To ja już pójdę. Pa!
Od razu pobiegłem do siebie.
Trochę mi zeszło w sypialni. Jak ten czas leci! Zaraz potem usłyszałem Angry Again Megadeth i skapnąłem się, ze
to mój telefon dzwoni. Wyświetlił się numer, którego nie miałem zapisanego w
kontaktach, ale i tak odebrałem. To był Maciek:
-Skąd ty do cholery jasnej
wytrzasnąłeś mój numer?- Spytałem zszokowany.
-Oj Al! Niby taki mądry jesteś,
a jednak. Nie miał bym twojego numeru gdybyś nie miał go zapisanego na
Facebooku. Oj, Al., Al., Al…
-No tak. Mogłem się
domyślić, że mnie tam będziesz szukał. Dobra, gadaj po co dzwonisz.
- Zgadnij co będzie w
piątek?- Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć usłyszałem odpowiedź na jego
własne pytanie.- Dyskoteka, szykuj się damy czadu!
-A kto powiedział, że ja
idę?
-Jak to? Dyskoteki są
najlepszą częścią roku szkolnego! To znaczy są jeszcze wycieczki, ale… Oj, Al.!
Nie daj się prosić! Przecież sam nie pójdę i nawet nie myśl o tym, żeby kazać
mi zaprosić dziewczynę! Już próbowałem. Zaprosiłem każdą laskę w szkole oprócz
tej Nerdki takiej.
-To ją spróbuj zaprosić. ja
nie idę.
-Chyba śnisz, ze ją
zaproszę. Jej okulary są większe od mojego… Dobra nie ważne! A teraz podaj
przynajmniej trzy rzeczy, dla których nie chcesz iść!
- 1. Mam dziewczynę. 2. Nie
lubię dużych imprez 3. Wolę zostać w domu i poprzeglądać neta!
- Taa, masz dziewczynę, z
którą prawie nie rozmawiasz!
- Dobra, dobra. Wrócimy do
tego jutro. Teraz idę spać.
-Chłopie… Jest dopiero dziesiąta!
-Jestem zmęczony, Nara!
Rozłączyłem się. Może i ta
dyskoteka nie jest złym pomysłem. Może poznam więcej ludzi, bo na razie
rozmawiam tylko z Maćkiem. Wtedy
dostałem sms-a:
Betty^^:
Hi My Kitty!
Ben is my New Boyfriend! Bye, Bye Loser J
“Ben!” Myślałem, że go uduszę.
Wiedziałem, że leci na Betty, ale żeby posunął się do tak chamskiego sposobu!
Pomyślałem: „Punkt pierwszy: Ma dziewczynę. W takim razie skoro już jej nie mam
mogę pójść, dobrze się bawić i nie przejmować się, że Bet będzie zazdrosna…”
Więc wykręciłem numer:
-Maciek idę.
-Będziemy wyrywać najfajniejsze
laski w szkole i…
-Ogarnij się i powiedz lepiej jak
mam się ubrać.
-A no właśnie i tu jest taki mały
problem…
-Maciek, jaki to problem?
-Bo to jest dyskoteka w stylu lat 80…-
Odpowiedziałem mu ciszą.-Jesteś tam Al.?
-Jestem, ale…
-Posłuchaj Al.-zaczął- Lata 80 są
czadowe! Nie grasz w Dance Central 3 prawda?
-Nie, nie gram.
-To co ty robisz w wolnym czasie?
Sprawdzasz błędy w książce od Niemieckiego?
-Ha ha ha… Ale śmieszne…-
Odpowiedziałem z poirytowaniem.
-Słuchaj wpadnę do ciebie jutro,
godzinę przed i ci pomogę!
-Dobra… Zaraz, zaraz!
-Co znowu?!-zażenowanym głosem
spytał Maciek.
-Maciek skąd ty do cholery wiesz
gdzie ja mieszkam?!
-Yyyy… Są żródła, takie jak
facebook.- odpowiedział i poczym ziewnął-Wiesz co ja idę spać-I słusznie, bo
było już po północy.- , z resztą taka fryzura jaką ja mam sama się nie układa.
Siema!
-Siema.
Pierwsze co zrobiłem, po
zakończeniu rozmowy z Maćkiem, było usunięcie numeru Betty z listy kontaktów.
Potem się położyłem. Przez chwilę myślałem: „Z kim ja tam pójdę?”, bo pójście
samemu na imprezę jest jeszcze bardziej obciachowe, niż babcia-kucharka w
twojej szkole„ Przecież, ja nikogo nie znam!”. Jednak zmęczenie było silniejsze
i wkrótce usnąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz