czwartek, 4 lipca 2013

Dzień Drugi



Tit, tit, tit, tit…
“Zamknij się!” Budzik zadzwonił, jak zawsze, o siódmej. Byłem niewyspany. Nie dziwiłem się. Trzeba było pójść spać o ludzkiej porze. Nakryłem się kołdrą i próbowałem włączyć drzemkę, ale tylko pogorszyłem sprawę, bo budzik spadł na podłogę i nadal dzwonił. Musiałem wstać. Przejrzałem się w lustrze. Stwierdziłem, że wyglądam jak zombie i poszedłem do kuchni. Moja mam smażyła naleśniki. Kiedy mnie zobaczyła, podeszła do mnie,  pocałowała mnie w czoło, uśmiechnęła się i wróciła do smażenia. Usiadłem przy stole i oparty o blat stołu próbowałem podrzemać trochę. Spałem, dopóki mama mnie nie szturchnęła.
-Nie śpij. Jedz, bo ci wystygnie. Smacznego.
-Dziękuje. A ty?
-Co ja?
-Ty nie jesz?
-Jem, jem. Tylko musze coś sprawdzić i zaraz przyjdę.
Byłem ciekawy co mama musiała sprawdzić więc, kiedy już weszła do swojej sypialni, po cichu, podpatrzyłem co „sprawdza”. Na jej łóżku leżał album ze zdjęciami, wzięła go do ręki i włożyła pod łóżko. „Jakie tam są zdjęcia?”- Pomyślałem. Zauważyłem, że mama kieruje się w stronę drzwi, więc popędziłem do jadalni i zacząłem jeść śniadanie.
-Już jestem!- Oznajmiła.- Co to, apetytu nie masz?- Zatroskanym głosem spytała.
-Mam, tylko jestem zaspany.
Uśmiechnęła się. Jej uśmiech był jak znak rozpoznawczy.
Kiedy skończyłem jeść, poszedłem po torbę. Mama zaczęła się ubierać i powoli schodzić na dół. Poszedłem do korytarza. Założyłem glany, kurtkę i szalik, wziąłem torbę na ramię  i zamknąłem drzwi od domu i schodząc po schodach zacząłem pisać smsa do Betty:
„Cześć Skarbie! Już nie mogę się doczekać kiedy przyjadę na ferie do Londynu. Nareszcie się z Tobą spotkam. Kocham Cię!”
Schowałem telefon do kieszeni i wsiadłem do samochodu. Czekałem na smsa od Betty, ale nie odpisywała. Dojechaliśmy do szkoły. W tłumie uczniów zobaczyłem Maćka. Od razu do niego podbiegłem.
-Maciek!- Krzyknąłem zdyszany.
-Siema stary!- Ucieszył się.- Ej, chodź no na słówko na chwilę.- Poszedłem za nim.- Zobacz. Widzisz tamtą laskę?- Pokazał na blondynkę w szpilkach, która na twarzy miała pięć centymetrów tapety.
-No widzę i co z nią?- Spytałem, patrząc ze zdziwieniem na przyjaciela.
-Podobno się w tobie zabujała!
-Słucham?- Krzyknąłem oszołomiony.
-No mówię Ci! Chodź już na polaka, a ja ci opowiem wszystko.- Zaczęliśmy iść, a ja słuchałem Macka z wielką ciekawością.- No to było tak: Siedzę sobie wczoraj na kompie i gram w Call Of Duty, to taka strzelanka, bo może nie wiesz…
-Takiego debila ze mnie nie rób. Też w to czasem gram.
-O!!! Super, na którym levelu jesteś?… A może wrócę do tematu… i przychodzi do mnie sms: „Ej Maciek opczaj! Mariolka zabujała się w nowym!” Napisała mi ta… No jak jej tam… Zuzka! Ja jej wtedy na to: „ Nie nowy tylko Aleksander, fajny jest, ale nie mówisz na serio?” Ona: „ Mówię na serio :D God! Ktoś taki jak Mariolka nie a szans u takiego chłopaka! Nawet ja bym nie miała!” Wtedy mnie zatkało i nie odpisałem jej nic, a gdybym miał do ciebie numer, to wiedział byś już wczoraj!- Powiedział wszystko na jednym wdechu, a na końcu się uśmiechnął.- Ocho! Plastiki na trzeciej!- I mina mu zrzedła.- A teraz plan awaryjny, który wymyśliłem wczoraj…
-Jaki masz ten plan? Może się przydać! Ja nie chcę z tą całą „Mariolką” gadać! Oh My God! Ale paszczury!-(„paszczury” też mnie nauczył).
-Mój plan to…- Spojrzał na „plastiki”( dzięki niemu poznałem nowe słowa!)- To.. WIAĆ!!!- Popchnął mnie w tłum uczniów, aż wszyscy zaczęli się za nami oglądać.
-Po co my w ogóle biegniemy?- Spytałem.
-Jak na plastiki, na tych szpilach szybko biegają! Uwierz mi znam się na tym!
Dobiegliśmy do Sali numer szesnaście, zdyszani i zmęczeni. Na szczęście „plastiki” nas nie dogoniły, bo jednej z nich popsuły się loki i musiały szybko pomóc jej znowu zakręcić włosy na lokówkę. Zauważyliśmy panią od Niemca. Maciek stwierdził:
-Będzie się działo…- Patrzył przerażonym wzrokiem na wściekłą nauczycielkę:
-Wokulski! Idziesz ze mną!
Szarpnęła go za ramię i zaprowadziła do pokoju nauczycielskiego. W tamtej chwili zastanawiałem się tylko nad jedną rzeczą: Skąd one mają lokówkę? One pewnie całą łazienkę na plecach noszą! Te cale „plastiki” ciekawiły mnie bardziej niż tutejsi metalowcy. Moje myśli przerwało zderzenie z jakąś osobą:
-Przepraszam!- Oboje krzyknęliśmy. To była Magda.
-Strasznie przepraszam! Czasami nie patrzę na drogę i…
-Już dobrze. – Uspokoiłem ją trochę.- To też trochę moja wina. Ja też nigdy nie patrzę gdzie idę.
Obydwoje siedzieliśmy na podłodze i zbieraliśmy książki, aż w końcu wstałem i, jak na angielskiego dżentelmena przystało, podałem jej rękę. Przedstawiliśmy się sobie i zaczęliśmy rozmawiać. Ta rozmowa trwała może trzy minuty, aż tu nagle ktoś krzyczy do mnie:
-Siema, znowu, Al! Ładnie się pożegnaj z Madzią i pędzimy, bo ci muszę wszystko opowiedzieć!- Odeszliśmy już od Magdy.
-Maciek! Zwariowałeś? I co ty mi w ogóle chcesz powiedzieć?
-Cały przebieg zdarzeń z pokoju nauczycielskiego!- Patrzyłem na niego jak na wariata, ale w końcu powiedziałem krótko: „Dajesz!”
-No to było tak: Ciągnie mnie do tego gabinetu, a ja się pytam: „O co chodzi?”, a ona na to: „Zobaczysz, oj zobaczysz.” Wchodzimy do pokoju nauczycielskiego, a on cały w folii bąbelkowej. Zaraz zapytasz czy to moja sprawka, otóż tak! Zrobiłem to razem z paroma kolegami wczoraj w nocy, bo zawsze zostawiają otwarte okno na noc. Potem była pogadanka o jakiś zasadach i… bla, bla,  bla. A potem kazali nam zostawać cały tydzień po lekcjach. Też mi kara! I potem nas wypuścili.
-Ja bym się chyba nie odważył zrobić coś takiego. Nie bałeś się, że mogą dać ci gorszą karę?
-Wcale! A ciebie nie kręcą takie numery? Przecież po to jesteśmy młodzi, żeby się wybawić! Siedzieć i przymulać to będziesz jak skończysz 60 lat, a nie teraz!
-Wiesz co? Masz rację! Chyba muszę coś z sobą zrobić, bo wiesz…
Z mojej strony zapowiadało się długie opowiadanie na temat mojego życia, ale przeszkodził mi dźwięk sms-a.
-Betty…- Powiedziałem, a Maciek od razu chciał się dowiedzieć kto to jest Betty.- Moja dziewczyna.-Odparłem jednocześnie czytając sms-a.- No tak oczywiście, lepiej spędzać czas z tym palantem niż odpisać na smsa od swojego chłopaka prawda?
- Jakim palantem?- Maciek przejął się chyba bardziej niż ja. Chwilami Maciek jest jak stara dewotka!
- Ben McAdams. Przystawia się do niej od pierwszej klasy, a mnie krew zalewa kiedy go tylko widzę! Betty myślała, że to słodko zabrzmi, poczekaj przeczytam ci! „Hi :* I spended all day watching Bones with Ben. I’m so sorry Alex!” Bardzo słodko prawda???
-Oj już się tak nie denerwuj. Dziewczyny takie są. Moja była zdradzała mnie z pięcioma facetami i od tamtej pory nie chcę mieć dziewczyny, bo chcę się wyleczyć z tej beznadziejnej miłości. Przyszła, zraniła, poszła. Z drugiej strony fajnie byłoby mieć jakąkolwiek laskę… Może kiedyś! Teraz jestem wolny i szczęśliwy
-A, żebyś wiedział.-Stwierdziłem.- Która godzina?
-14:52, a co?
-Muszę iść!
Biegnąc myślałem tylko o tym, żeby zdążyć przed mamą która kończyła lekcje o 15:10. Dlaczego? Interesował mnie ten album, który rano schowała pod łóżko. Po jakichś dziesięciu minutach biegu, wreszcie wróciłem do domu. Byłem tak okropnie zmęczony, że nie mogłem przekręcić klucza od drzwi, ale kiedy już mi się udało rzuciłem plecak na ziemię i pobiegłem do sypialni mamy, szukając albumu pod łóżkiem. Leżał na wierzchu, więc to nie było zbyt trudne. Usiadłem na łóżku i otworzyłem go. Były tam zdjęcia moich rodziców. To znaczy tak przypuszczam, bo mężczyzna na zdjęciach miał wyciętą twarz. Trochę mnie to załamało. Siedziałem tak, rozmyślając o tym wszystkim, dobrych kilka minut, dopóki nie usłyszałem otwierających się drzwi. Zerwałem się z łóżka i schowałem album tam gdzie go znalazłem.
- Co robisz u mnie w sypialni?- Zapytała mama.
-Yyyy… No ja… Ten. No…- Nie wiedziałem co powiedzieć.- Szukałem…- Rozejrzałem się po pokoju.- Długopisu! Tak, długopisu, bo mi się wypisał. Nie wiesz może gdzie mogę znaleźć?
-Jak dobrze pamiętam w pokoju masz taki zielony pojemnik na długopisy, więc czemu szukasz go właśnie tu?
-A no tak! Hehe, ale jestem idiotą. To ja już pójdę. Pa!
Od razu pobiegłem do siebie. Trochę mi zeszło w sypialni. Jak ten czas leci! Zaraz potem usłyszałem Angry Again Megadeth i skapnąłem się, ze to mój telefon dzwoni. Wyświetlił się numer, którego nie miałem zapisanego w kontaktach, ale i tak odebrałem. To był Maciek:
-Skąd ty do cholery jasnej wytrzasnąłeś mój numer?- Spytałem zszokowany.
-Oj Al! Niby taki mądry jesteś, a jednak. Nie miał bym twojego numeru gdybyś nie miał go zapisanego na Facebooku. Oj, Al., Al., Al…
-No tak. Mogłem się domyślić, że mnie tam będziesz szukał. Dobra, gadaj po co dzwonisz.
- Zgadnij co będzie w piątek?- Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć usłyszałem odpowiedź na jego własne pytanie.- Dyskoteka, szykuj się damy czadu!
-A kto powiedział, że ja idę?
-Jak to? Dyskoteki są najlepszą częścią roku szkolnego! To znaczy są jeszcze wycieczki, ale… Oj, Al.! Nie daj się prosić! Przecież sam nie pójdę i nawet nie myśl o tym, żeby kazać mi zaprosić dziewczynę! Już próbowałem. Zaprosiłem każdą laskę w szkole oprócz tej Nerdki takiej.
-To ją spróbuj zaprosić. ja nie idę.
-Chyba śnisz, ze ją zaproszę. Jej okulary są większe od mojego… Dobra nie ważne! A teraz podaj przynajmniej trzy rzeczy, dla których nie chcesz iść!
- 1. Mam dziewczynę. 2. Nie lubię dużych imprez 3. Wolę zostać w domu i poprzeglądać neta!
- Taa, masz dziewczynę, z którą prawie nie rozmawiasz!
- Dobra, dobra. Wrócimy do tego jutro. Teraz idę spać.
-Chłopie… Jest dopiero dziesiąta!
-Jestem zmęczony, Nara!
Rozłączyłem się. Może i ta dyskoteka nie jest złym pomysłem. Może poznam więcej ludzi, bo na razie rozmawiam tylko z Maćkiem. Wtedy dostałem sms-a:
Betty^^:
Hi My Kitty!
Ben is my New Boyfriend! Bye, Bye Loser J

“Ben!” Myślałem, że go uduszę. Wiedziałem, że leci na Betty, ale żeby posunął się do tak chamskiego sposobu! Pomyślałem: „Punkt pierwszy: Ma dziewczynę. W takim razie skoro już jej nie mam mogę pójść, dobrze się bawić i nie przejmować się, że Bet będzie zazdrosna…” Więc wykręciłem numer:
-Maciek idę.
-Będziemy wyrywać najfajniejsze laski w szkole i…
-Ogarnij się i powiedz lepiej jak mam się ubrać.
-A no właśnie i tu jest taki mały problem…
-Maciek, jaki to problem?
-Bo to jest dyskoteka w stylu lat 80…- Odpowiedziałem mu ciszą.-Jesteś tam Al.?
-Jestem, ale…
-Posłuchaj Al.-zaczął- Lata 80 są czadowe! Nie grasz w Dance Central 3 prawda?
-Nie, nie gram.
-To co ty robisz w wolnym czasie? Sprawdzasz błędy w książce od Niemieckiego?
-Ha ha ha… Ale śmieszne…- Odpowiedziałem z poirytowaniem.
-Słuchaj wpadnę do ciebie jutro, godzinę przed i ci pomogę!
-Dobra… Zaraz, zaraz!
-Co znowu?!-zażenowanym głosem spytał Maciek.
-Maciek skąd ty do cholery wiesz gdzie ja mieszkam?!
-Yyyy… Są żródła, takie jak facebook.- odpowiedział i poczym ziewnął-Wiesz co ja idę spać-I słusznie, bo było już po północy.- , z resztą taka fryzura jaką ja mam sama się nie układa. Siema!
-Siema.
Pierwsze co zrobiłem, po zakończeniu rozmowy z Maćkiem, było usunięcie numeru Betty z listy kontaktów. Potem się położyłem. Przez chwilę myślałem: „Z kim ja tam pójdę?”, bo pójście samemu na imprezę jest jeszcze bardziej obciachowe, niż babcia-kucharka w twojej szkole„ Przecież, ja nikogo nie znam!”. Jednak zmęczenie było silniejsze i wkrótce usnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz