niedziela, 2 czerwca 2013

Dzień Pierwszy



Idąc przez szkolny korytarz czułem się jak jakiś kosmita. Wszyscy gapili się tylko na mnie. Tysiące par oczu wlepione we mnie. Dochodziłem do klasy numer dwadzieścia sześć. Parę osób mnie popchnęło( nie ma to jak być nowym). Doszedłem do sali i wszedłem do środka. Uczniowie w ławkach zajęci swoimi sprawami, nagle zwrócili uwagę na mnie. Czułem się dziwnie. Usiadłem w ostatniej wolnej ławce przy ścianie, żeby nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi. W ten podszedł do mnie chłopak w okularach kujonkach i powiedział:
-Siema! Maciek jestem! Mogę tu usiąść?
-No jasne, że tak.
 Od razu go polubiłem. Maciek ma bardzo wesoły charakter, którego mógłby mu każdy pozazdrościć.
-Nowy jesteś? Bo cos cie tu nie widziałem.- Przytaknąłem.-Ale masz dziwny głos! Ha ha. Co ci się stało?
-Nie mam dziwnego głosu. To akcent. Nie będę Ci opowiadał, bo to za długa historia. Zapewne się wszystkiego dowiesz na tej lekcji.
Maciek popatrzył się tak na mnie jakby mi nie ufał, ale zaraz znowu się uśmiechnął i popatrzył na tablicę. W klasie panował hałas, ale nie dziwiłem się bo była jeszcze przerwa i każdy się cieszył, że jeszcze trwa, bo na pierwszej lekcji miał być niemiecki.
Drrrrrrrrrrrrn!!!
Zadzwonił dzwonek. Nauczycielka języka niemieckiego, podobno bardzo punktualna, od razu po dzwonku weszła do sali. Wszyscy siedzieli prosto i mieli strach w oczach, dodam jeszcze, że była naszą wychowawczynią, a ona wzięła do ręki dziennik klasy Ib i zaczęła czytać listę obecności. Od Adamczyka do Majewskiej wszyscy byli obecni.
-Motylkowska… Nie ma?
W ten rozległ się dźwięk otwieranych drzwi i weszła jakaś dziewczyna( przypuszczam, że to właśnie była Motylkowska).
-Przepraszam za spóźnienie, ale zaspałam.
-Motylkowska! Ty się zawsze spóźniasz!- Widać było po niej, że się wstydziła. Nie dziwie się jej. Gdybym stał na środku klasy i słuchał jak wszyscy mnie obgadują, też bym się wstydził.- Posłuchaj Motylkowska! Dzisiaj ci podaruję, ale już ostatni raz! Przez całe półrocze się spóźniasz. Jeszcze jedno spóźnienie i dzwonie do rodziców! Do ławki!
- A teraz chciałabym wam kogoś przedstawić. Mamy w klasie nowego ucznia.- Wskazała na mnie. Jak na wychowanego człowieka przystało, wypadałoby wstać, więc tak zrobiłem.- Aleksander Gray. Przeprowadził się z Londynu. Na razie ma dużo zaległości z pierwszego półrocza, ale sądząc po jego ocenach poradzi sobie. Usiądź.- Maciek otworzył usta i patrzył na mnie jakby niedowierzał.- Dobrze, mam pytanie. Czy wszyscy już są?- Nikt się nie odezwał- To można zacząć lekcję…
Pani zaczęła pisać coś na tablicy, a Maciek szepnął do mnie:
- To o to chodziło z tym akcentem?- Przytaknąłem.- I ty naprawdę jesteś Angolem?- Znowu, przytaknąłem.- Dobra. Pogadamy na przerwie…
Lekcja, jak to lekcja, mijała wolno, ale ta już niesamowicie wolno. Na szczęście zadzwonił dzwonek. Razem z Maćkiem wyszliśmy na przerwę i podążając do Sali numer szesnaście rozmawialiśmy.
-Nie no nie wierze!- wykrzyknął do mnie.- Gdzieś słyszałem to nazwisko, Gray, Gray… Sławne dość prawda?
-John Edward Gray ,urodzony 12 lutego 1800, brytyjski zoolog. Był starszym bratem George'a Roberta Graya. Był opiekunem działu zoologii w British Museum w Londynie od 1840 do końca 1874. Opublikował kilka katalogów zawierających opracowane kolekcje zwierząt znajdujących się w muzeum i opisał nowe gatunki. Urodził się w Walsall jako syn Samuela Fredericka Graya (1766-1828), znanego farmakologa i botanika w tamtych czasach. Jego rodzina przeniosła się do Londynu, gdzie studiował medycynę. Pomagał ojcu w pisaniu The Natural Arrangement of British Plants (1821). Swoje zainteresowania skierował ku botanice i zoologii. Zaczynał w 1824 jako pomocnik Johna George'a Childrena przy katalogowaniu kolekcji gadów na zoologicznym oddziale British Museum. W 1840 przejął od Childrena posadę opiekuna zoologii. Interesował się również filatelistyką. W uznaniu wkładu w rozwój zoologii czapla siodłata otrzymała łacińską nazwę od jego nazwiska.
- Łał! Mądry jesteś! Powiem ci, że mnie zatkało.
 Z Maćkiem ruszyliśmy w stronę klasy. Poprosiłem go, żeby mi opowiedział o Motylkowskiej. Trochę się o niej dowiedziałem: urodziny ma we wrześniu, ciągle się spóźnia, jest wyśmiewana przez innych, trochę nieśmiała i co najważniejsze ma na imię Magda.
 Dzień w szkole minął mi naprawdę szybko. Nie poczułem upływu czasu. Wróciłem do domu. Byłem tam zupełnie sam, bo mama wracała godzinę później niż kończyłem lekcję. Odrobiłem szybko lekcję i postanowiłem zadzwonić do ojca. Niestety nie mogłem się do niego dodzwonić. Były dwa wyjścia: albo oprowadzał ludzi po Londynie, albo był na randce ze swoją nową dziewczyną- Sam. Nie lubiła mnie, a ja jej( jedyna rzecz, w której się uzupełnialiśmy). Jednak mój tata, niewiadomo dlaczego, stał za nią murem, kiedy się z nią kłóciłem, on mówił, żebym do niej nie pyskował. Nie wiem co się z nim stało. Ojciec nie odbierał, więc zadzwoniłem do Betty. Opowiedziałem jej wszystko co dziś robiłem. Ona mówiła tylko o przyjaciółkach. Zawsze była taka wesoła i mówiła o wszystkim. Nawet o tym, że rozmazała jej się kreska na czwartej lekcji, a dzisiaj nic. Pogadała ze mną pięć minut i stwierdziła, że musi pouczyć się na jutrzejszy sprawdzian z historii( co nie było w jej guście). Straciłem zaufanie do wszystkich, nawet do mojej dziewczyny, która była dla mnie całym światem. Tata zajął się swoją Sam, a mama pochłonięta pracą rozmawiała ze mną mniej niż zwykle. Trzeba było zająć się jakąś pożyteczną pracą. Tylko miałem jedno pytanie: Jaka praca może być pożyteczna? Przez cztery długie miesiące siedziałem w domu i nie wystawiając nawet nosa przez okno, uczyłem się podstawowych słów języka polskiego. Moim zadaniem jest zacząć nowe życie w Polsce. Spotkać niesamowitych ludzi, zdać dobry kierunek studiów i( co najważniejsze) być szczęśliwym człowiekiem. W Anglii nawet Betty nie była ze mną szczera. Tylko robiła minę jakby jej zależało. Między nami nie było już jak dawniej, a na dodatek Ben McAdams się do niej przystawiał. Boję się, że jak pojadę do ojca na ferie będzie na mnie czekać mała niespodzianka, bo nie wiem co ona tam robi, a jak się o to spytam Betty stwierdzi, że jestem zazdrosny. Kiedyś z Benem byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale później spodobała mu się Betty i powiedział mi o tym prosto w twarz. Od tamtej pory staliśmy się najlepszymi, ale wrogami. Moje myśli przerwała mi mama.
-Cześć, synek! Wróciłam! Jesteś w domu?
-Jestem. Jak tam w szkole? Tata do ciebie dzwonił?
-W szkole wszystko dobrze i mam dobre wieści, ale najpierw powiedz mi, który dzisiaj jest?
- Trzeci stycznia.
-Ferie zaczynasz dwudziestego ósmego stycznia, a kończysz ósmego lutego. Do taty jedziesz pierwszego dnia ferii i przyjeżdżasz dwa dni przed ich końcem.
-Czyli tata dziś do ciebie dzwonił?
-Dzwonił, ale nie dziś. Umówiłam się z nim tydzień temu.- Odpowiedziała.- Znowu nie odbiera?- Spytała, ze zmartwieniem.
Nic nie odpowiedziałem, tylko odwróciłem głowę i popatrzyłem na podłogę. Nic ciekawego tam nie było, ale co zrobić jak twój ojciec nie zadzwonił do ciebie od tygodnia nawet na minutę.
-Nie martw się.-Pocieszała mnie, na darmo, mama.- Będzie dobrze. Tata… Tata po prostu nie ma ostatnio czasu.
-Tak, jasne! Nie ma czasu nawet napisać smsa: Co tam u ciebie, albo Kocham Cię synek? On myśli, że szesnastolatek już nie potrzebuję usłyszeć, że rodzice go kochają?
-On cię kocha, uwierz mi naprawdę!
-Taaa… Chyba Sam!
W tej chwili pobiegłem do swojego pokoju, trzasnąłem drzwiami i rzuciłem się na łóżko. Mama wiedziała, że nie mam ochoty rozmawiać, więc mi nie przeszkadzała. Kiedy postanowiłem wyjść z pokoju usłyszałem jak moja mama rozmawia z tatą. Ukryłem się za ścianą i podsłuchiwałem. Mówiła mu o tym co dziś powiedziałem o nim, mówiła jak jej za niego wstyd, że nawet do mnie nie zadzwoni na pięć minut. Kiedy mama zakończyła rozmowę szybko schowałem się do pokoju. Chwilę później zadzwonił do mnie tata. Rozmawiałem z nim( specjalnie) z obrażonym głosem. Zadzwonił na pół godziny, przynajmniej pół godziny. Gdybym był na jego miejscu i widział swojego syna parę razy na rok dzwoniłbym do niego codziennie i rozmawiał godzinami! Już niedługo miałem pojechać do niego, do Londynu. Londyn to miasto, w którym znam każdy kąt, a w Warszawie wiem tylko jak dojść z domu do szkoły i na odwrót. Teraz znam każdy zakątek, ale wtedy było to dla mnie obce miasto. Spojrzałem na zegarek, była za pięć dziesiąta. Postanowiłem położyć się spać. Wykonałem wszystkie czynności, które każdy człowiek robi przed spaniem i położyłem się do łóżka. Nie mogłem usnąć. Kręciłem się i odkrywałem. Nagle usłyszałem dźwięk tuczącego się szkła. Zerwałem się i pobiegłem to sprawdzić.
-Cholera jasna!- Krzyknęła mama i spojrzała na mnie.- To ty jeszcze nie śpisz? Przestraszyłeś się pewnie, co? Przepraszam cię… Ja tylko to posprzątam i kładę się do łóżka. Ty też powinieneś, jest jedenasta w nocy, a jutro musisz wstać o siódmej.
-Dobrze. A poradzisz sobie?
-Tak! Idź spać, dobranoc!- Powiedziała z uśmiechem.
-Dobranoc mamo…- Odpowiedziałem trochę zaspanym głosem.
Wróciłem do pokoju i znowu się położyłem. Widać było po mamie, że coś ją stresuje, a ja nie wiedziałem co. Następne pół godziny myślałem, o mamie i o tacie. „Tak naprawdę to: Dlaczego oni się rozwiedli? Co było przyczyną? Zdrada? Zazdrość? Może już się nie kochają?” Ktoś kiedyś powiedział, że nastolatkowie z rozbitych rodzin, są bardziej nerwowi, zamyśleni i odpowiadają głosem smutnym oraz, tak zwanymi, „pół słówkami”. Wcześniej, przed rozwodem, twierdziłem, że to głupoty, bo „przez jakiś głupi rozwód człowiek nie może stać się taki!”, a jednak… Czasami myślę o nastolatkach, którzy mają obydwoje rodziców, ale ich nie szanują. Ciekawe czy chcieliby się zamienić? „Oddałbym wszystko, żeby moi rodzice nadal ze sobą mieszkali. Oddałbym wszystko za szczęśliwą rodzinę.”

Prolog



Nazywam się Aleksander Gray i mieszkam w Polsce od trzech lat. Może zaczniemy od tego skąd się wziąłem. Moja mama jest polką i nauczycielką angielskiego w moim liceum. Może trochę siara, ale co ja poradzę. Szesnaście lat temu wyjechała do Anglii i tam poznała mojego tatę, który z zawodu był przewodnikiem po Londynie. Niedługo potem wyszła za niego. Zamieszkała w Anglii i podjęła tam pracę jako nauczycielka angielskiego. Po dziewięciu miesiącach urodziłem się ja. Podobno byłem najsłodszym dzieckiem jakie widzieli, ale myślę, że to tylko rodzicielskie gadanie, albo tylko im się wydaje, że byłem, aż tak, słodki. Moi rodzice byli małżeństwem przez trzynaście lat, później coś się popsuło. Po rozprawie rozwodowej, prawa rodzicielskie dostała moja mama i przeprowadziliśmy się do Polski. W Anglii miałem dziewczynę. Niestety musiałem ją zostawić i się przeprowadzić. Nie wiem czy związki na odległość mają jakąś przyszłość, ale zawsze warto spróbować, a ja naprawdę bardzo kocham Betty. Moja mama nauczyła mnie podstawowych słów języka polskiego i pół roku później poszedłem do szkoły. Tam zaczyna się moja historia, o której chcę wam opowiedzieć, w pierwszej klasie liceum.